piątek, 11 stycznia 2013

***
           Lubię siedzieć na parapecie słuchając kropli deszczu, które uderzają o szyby. Czasami słychać wiatr, szeleszczący ostatnimi liśćmi drzew i wdzierający się we wszystkie możliwe szczeliny. To dźwięki tak charakterystyczne dla tej pory roku. Dawno nie było tak zimnej i deszczowej jesieni...
           Niestety muszę wstać z łóżka i ubrać się, bo wszyscy razem idziemy dzisiaj do kościoła. Prawą ręką wyszukałam na szafce nocnej przygotowane wczorajszego wieczoru ubranie. Zsunęłam się z łóżka przypadkowo stawiając nogę na czymś mokrym. Zupełnie zapomniałam, że położyłam wczoraj na podłodze kubek z mlekiem, który teraz przypadkowo rozlałam. Nie zwracając na to uwagi przebrałam się w strój odświętny i zeszłam na dół. Z daleka słyszałam już trwające przy stole rozmowy dorosłych i głośne śmiechy bawiących się dzieci. Jak się okazało ostatnia zjawiłam się na dole więc zdążyłam tylko zjeść szybko kanapkę i już musiałam się szykować do wyjścia. 
- Idziesz ze mną pod parasolką czy bierzemy osobne? - zapytała mnie Beth. Była to dziewczyna, z którą dzieliłam pokój i która jednocześnie była moją najlepszą przyjaciółką. Wzięłam więc swoją laskę i wyszłam z domu trzymając się kurczowo Beth żeby nie zmoknąć. Korzystając z panującego milczenia rozkoszowałam się dźwiękiem deszczu uderzającego o dachy zaparkowanych na chodniku samochodów i butów uderzających o tafle kałuży... 
- Już jesteśmy na miejscu - ten krótki komunikat wyrwał mnie z rozmyślań.
Weszłyśmy do kościoła, w którym panował gwar. Był to znak, że nie spóźniłyśmy się, ponieważ msza się jeszcze nie zaczęła. Usiadłam wraz z przyjaciółką w bocznych ławkach, ponieważ kościół był prawie pełny. Przyszłam dzisiaj do kościoła z określonym zamiarem. Chciałam złożyć prośbę Bogu i pomodlić się o kilka ważnych dla mnie spraw. Odczekałam więc cierpliwie do końca po czym klęknęłam w ławce:

,,Dobry Boże spraw aby bliscy, którzy mnie otaczają byli zdrowi i żeby im się powodziło. Pomóż mi także podejmować dobre decyzje i dążyć do wyznaczonych mi celów. Ale nie po to dziś przyszłam do kościoła. Chciałam cię prosić o to abyś przekazał rodzicom, że za nimi tęsknie. Że chciałabym dzisiaj pójść z nimi na spacer do parku. Powiedz im, że miałam sen, w którym razem rozkoszujemy się jesiennym deszczem. Idziemy w trójkę pod parasolem, który trzyma tata, rozmawiając głośno o mojej szkole i śmiejąc się z nieudolnego ominięcia kałuży przez mamę. Mam nadzieję, że dobrze im tam u ciebie... w niebie. Chciałabym żeby byli teraz przy mnie. Ale przekaż im chociaż Panie Boże, że u mnie wszystko dobrze.”
***

poniedziałek, 19 listopada 2012

Prolog

Świat stworzony przez Boga jest piękny. Każda pora roku ma coś w sobie coś szczególnego. Wiosną wszystko rozkwita. Każdy kwiat jest inny i nie chodzi o kolor tylko o zapach, który potrafi nieść się przez setki metrów. Wiosenne słońce ogrzewa nasze ciała. Tu i ówdzie słychać ćwierkanie wróbelków i odgłosy trzepoczących skrzydełek. Lato zaś jest strasznie gorące. Najbardziej kojarzy mi się z morzem... Zawsze jeździliśmy nad morze z rodzicami. Szum fal i odgłos mew to niezapomniane dźwięki przyrody. Wtórują temu zazwyczaj radosne krzyki dzieci i młodzieży kąpiącej się lub grającej w piłkę plażową. I wreszcie deszczowa jesień. Stukanie rannego deszczu o parapet i chlupanie butami o wodę. A zima? To święta. Nie lubię zimy bo nie mogę jej opisać. Wiem tylko, że jest zimno i z opowieści rówieśników, że biały śnieg świetnie formuje się w bałwany. Tylko szkoda, że nigdy tego nie zobaczę...